Włączcie sobie muzyczke przed czytaniem.
Jak moge ocenić ten rok?
Nie najlepiej, mój najgorszy przeżyty rok dotychczas, wszystko posypało mi się na głowę,
wszystko co dotychczas zbudowałam, każdy najmniejszy zapracowany szczegoł po prostu rozpłynął się,
zapadł pod ziemię, rozpuścił jak kostka cukru, bezpowrotnie.
Nic w takich momentach nie robię, po prostu brak juz nadziei, która nie opuszczała mnie przez kilka dobrych miesięcy, zawsze byłam pewna swoich decyzji, nawet jeśli wychodziło mi to na złe, nie załowałam.
Myślałam, że tak właśnie musi być, że nie lubię zmian, nie jestem do nich przyzwyczajona, aczkolwiek podsumowując wszystkie moje sytuacje, wybory, nawet te "życiowe", stwierdzam, że wszystko mogłam zrobić lepiej. A na pewno siebie "zrobić" lepiej.
Nie będę pieprzyć jakiś chorych wykładów na temat swojego wyglądu, co mogłam wziąć w garść, a co nie.
Dlaczego tak się zachowuję?
Dlaczego ranię rodzinę?
Dlaczego ja jestem przez nią raniona?
Czy coś powiedziałam?
Coś nie tak zrobiłam?
Mimo wszystko... Czy żałuję?
Pozbyłam się z siebie jakiegolwiek żalu, tęsknoty, rozczarowania, zrozumienia, miłości.
Nie żałuję, nie tęsknie, nie czuje zawodu, nie chce rozumieć, nie wybaczam.
W 2013 roku wiele osób odeszło, od wielu odeszłam ja.
Niektóre znajomości tak bardzo toksyczne musiały zmierzyć u kresowi, a pierwsza myśl po ich zakończeniu... to ulga. Zero niezdecydowania, wątpliwości.
Tak musiało być. Nikt nie był mi na tyle bliski, żeby zrozumieć dlaczego płaczę przy zwykłej reklamie, daje dyskretne buziaki ulubionemu pluszakowi, nerwowo głaszczę i drapię swoje ręce, po cichu odkrywam męskie perfumy w drogeriach. Nie mogłam nikomu tego powiedzieć. Potrzebuję delikatnego ramienia, ciepłego głosu, subtelnego zapachu, słów wypowiedzianych z miłością budzących we mnie zainteresowanie.
Musze mieć pewność, że nie marnuję swojego czasu. Czuję, że przeżyłam pewnego rodzaju przemianę,
że stałam się wrażliwsza, doroślejsza, może bardziej kobieca, pewniejsza, ale twarda jak skała, nie uległa.
Dostałam na to czas, sama go sobie sprawiłam, czas, w którym mogłam odnaleźć siebie w sobie,
zagubioną przez cały 2013 rok i nie zapomnieć, zostawić jakąś pieczęć na tym co odkryłam, zostawić to w sobie, swoją prawdziwą historię.
***
Postanowienie na nowy rok 2014?
Żyć.
Jak moge ocenić ten rok?
Nie najlepiej, mój najgorszy przeżyty rok dotychczas, wszystko posypało mi się na głowę,
wszystko co dotychczas zbudowałam, każdy najmniejszy zapracowany szczegoł po prostu rozpłynął się,
zapadł pod ziemię, rozpuścił jak kostka cukru, bezpowrotnie.
Nic w takich momentach nie robię, po prostu brak juz nadziei, która nie opuszczała mnie przez kilka dobrych miesięcy, zawsze byłam pewna swoich decyzji, nawet jeśli wychodziło mi to na złe, nie załowałam.
Myślałam, że tak właśnie musi być, że nie lubię zmian, nie jestem do nich przyzwyczajona, aczkolwiek podsumowując wszystkie moje sytuacje, wybory, nawet te "życiowe", stwierdzam, że wszystko mogłam zrobić lepiej. A na pewno siebie "zrobić" lepiej.
Nie będę pieprzyć jakiś chorych wykładów na temat swojego wyglądu, co mogłam wziąć w garść, a co nie.
Dlaczego tak się zachowuję?
Dlaczego ranię rodzinę?
Dlaczego ja jestem przez nią raniona?
Czy coś powiedziałam?
Coś nie tak zrobiłam?
Mimo wszystko... Czy żałuję?
Pozbyłam się z siebie jakiegolwiek żalu, tęsknoty, rozczarowania, zrozumienia, miłości.
Nie żałuję, nie tęsknie, nie czuje zawodu, nie chce rozumieć, nie wybaczam.
W 2013 roku wiele osób odeszło, od wielu odeszłam ja.
Niektóre znajomości tak bardzo toksyczne musiały zmierzyć u kresowi, a pierwsza myśl po ich zakończeniu... to ulga. Zero niezdecydowania, wątpliwości.
Tak musiało być. Nikt nie był mi na tyle bliski, żeby zrozumieć dlaczego płaczę przy zwykłej reklamie, daje dyskretne buziaki ulubionemu pluszakowi, nerwowo głaszczę i drapię swoje ręce, po cichu odkrywam męskie perfumy w drogeriach. Nie mogłam nikomu tego powiedzieć. Potrzebuję delikatnego ramienia, ciepłego głosu, subtelnego zapachu, słów wypowiedzianych z miłością budzących we mnie zainteresowanie.
Musze mieć pewność, że nie marnuję swojego czasu. Czuję, że przeżyłam pewnego rodzaju przemianę,
że stałam się wrażliwsza, doroślejsza, może bardziej kobieca, pewniejsza, ale twarda jak skała, nie uległa.
Dostałam na to czas, sama go sobie sprawiłam, czas, w którym mogłam odnaleźć siebie w sobie,
zagubioną przez cały 2013 rok i nie zapomnieć, zostawić jakąś pieczęć na tym co odkryłam, zostawić to w sobie, swoją prawdziwą historię.
***
Postanowienie na nowy rok 2014?
Żyć.