21 listopada 2013

Co u mnie?


Z racji, że pogoda nie dopisuje, siedze w domu i powolnymi krokami zbliżam się do lekcji...
pomyślałam, że coś napiszę.
Moje ostatnie notki były dość poważne, a tak przynajmniej mi się wydaję, dlatego postanowiłam, że
wyskrobię coś luźniejszego i lekkiego do czytania.
A mianowicie, co u mnie...
Nie wiem, czy ten temat jest ciekawy, czy nie, ale wolę to opisać zwięźle, niż udzielać odpowiedzi na asku brzmiącej "spoko, a u ciebie?", bo w sumie chyba każdy się z tym spotyka.
Mimo, że wcale nie jest "spoko" to i tak przytakujemy, po co kogoś martwić.
W każdym bądź razie...
Julia Adamska nie jedno ma imię.
Hahahah, co prawda to prawda, bo jednym słowem za nic siebie nie określę, mojego stanu, humoru.
Myślę, że mój aktualny, hm, nastrój to...
Jestem osobą bardzo nerwową, szybko skacze mi ciśnienie, nie wytrzymuje i krzyczę na wszystkich dookoła, osobiście uważam to za wadę, nie chciałabym być swoją "ofiarą",
mimo, że potem przepraszam za niewyjasniony atak złości to i tak wyrzuty sumienia kumulują się we mnie.
 Od pewnego czasu szczerze mówiąc sama nie potrafię wytrzymać ze sobą, bo to jest wyczyn,
biję krzyczę, krytykuję. Ale tylko siebie.
Jestem na kogos mocno zdenerwowana, ale wyżywam złość na sobie, 
wolę ranić siebie psychicznie niż innych mi bliskich.
Jestem osobą okropnie niezdecydowaną.
Nie potrafię podjąć prostych decyzji, decyzji zmieniających całokształt sytuacji, decyzji należących do dnia codziennego. Zmieniam zdanie, wychodzi mi to na złe. Zawsze. 
Pamiętam każdą swoją podjętą decyzję, patrzę wstecz i mam wrażenie, że teraz podjęłabym zupełnie inne opcje, że moje życie wyglądałoby teraz prościej i byłabym szcześliwsza. No przypuśćmy...
Przeszłość do mnie wraca wielkiiiiiimi krokami niestety, w postaci myśli, czynów, wspomnień.
Więc jak jest teraz?
Niestabilnie, szybko mijający czas wszystko przytłacza.
Nie wiem czy cokolwiek zrozumieliście z tego tekstu, ale chyba musiałam to wylać z siebie.